Moi drodzy – obiecałam, że będę pisać częściej i przysięgam staram się z całych sił. Ale jak tu pisać, gdy w moje ręce wpadła “Szóstka Wron”? No dobra, nie tylko ona zajęła mi tyle czasu, ale – do rzeczy!
O książce zrobiło się głośno jakiś czas temu. Obejrzałam kilka recenzji no i oczywiście zakochałam się w jej okładce! No i jak to mają książkoholicy w zwyczaju, moje łapki powędrowały w stronę tej książki.
Na wstępnie przyznam, że nie czytałam trylogii Grisza, a więc wchodząc w świat Ketterdamu, Ravki oraz innych wspaniałych miast byłam kompletnie zagubiona. Pierwsze 20 stron sprawiło, że czułam się jakby ktoś wrzucił mnie do rwącej rzeki, z której nie mogłam już wyjść na brzeg. Od razu zostałam wrzucona do wartkiej akcji, z tysiącem imion, nazwisk, historii, skrywanych uraz i przekrętów.
Każda kolejna karta nieco rozjaśniała mi postacie, chociaż i tak czułam się, jakbym stała pod drzwiami i podsłuchiwała ich rozmowy, zamiast iść grzecznie wraz z narratorem w głąb książki.
Co najbardziej podobało mi się w stylu autorki? To, że ostatnio powieści są budowane według szkolnego porządku – początek, rozwiniecie i koniec. A tutaj – najpierw otrzymywaliśmy kawał dobrej akcji, potem wyjaśnienia odnośnie zaistniałych sytuacji, następnie kolejny kopniak adrenaliny, a na koniec, kiedy byłam pewna że już wszystko wiem…znów zwrot akcji!
“Szóstka Wron” – Bohaterowie
To, za co mam ochotę ucałować autorkę “Szóstki Wron”, to portrety psychologiczne bohaterów. Nie są to śliczni licealiści (którzy niestety ostatnio są bohaterami większości książek fantasy/romans) ani nieporadne dziewczynki, które w wieku 16 lat odkrywają że są bogate, maja super moce i należą do tajnego klubu. NIE!
Mimo młodego wieku, postacie w książce to poturbowane przez naprawdę brutalne życie osoby, który z różnych przyczyn wylądowały na bruku.
Kaz jest uosobieniem męskiego wycofania, dystansu a zarazem walki samego ze sobą. Piekielnie inteligenty ale i bardzo samotny. Inej, zwana Zjawą, to połączenie akrobatki z areny cyrkowej, dziewczyny, która wewnątrz duszy wciąż chce więcej oraz zimnej i wyrachowanej zabójczyni, która dla swojego gangu jest w stanie wiele uczynić.
Nina, dziewczyna o magicznych zdolnościach, to uosobienie kokietki, o mocnym i zadziornym charakterze. Co ciekawe jej serce mocniej zabije do zaprzysięgłego wroga jej ludu – Fjerdanina o imieniu Matthias, żołnierza, którego celem życia jest, polowanie na czarownice. Ich płomienny romans nadaje wartkości akcji i pokazuje, jak łatwo ocenić innych przez stereotypy jakimi karmieni są ludzie przez swoje narodowości.
Na koniec przedstawię Wam Jaspera, chłopaka, którego drugą ręką są rewolwery. A jego pupilem zostanie nie kto inny, a młody uczniak, syn kupca – Wylan, który do gangu trafił…by odgryźć się na swoim bogatym ojcu. Każdy z nich jest na swój sposób zły i dobry. Miły i nieobliczalny. Każdy z nich ma swój sekret.
“Szóstka Wron”- Fabuła
Co do samej fabuły, nie zdradzę Wam więcej niż znajdziecie na okładce książki, jednak ręczę głową, że ani przez minutę nie będziecie się nudzić! “Szóstka Wron” sprawiła, że zarwałam niejedną noc! Samą wyprawę i skok na Lodowy Dwór można porównać do filmy Ocean’s Eleven. Misterna robota najlepszych fachowców.
Cała akcja oprószona jest delikatnym flirtem, który przeplatany z nieufnością jeszcze bardziej podsyca naszą wyobraźnię. Uwielbiam grę pomiędzy Jasperem i Wylanem, którzy mimo ewidentnego przyciągania krążą wokół siebie jak satelity. Świetnie rozegrane kłótnie pomiędzy Niną oraz Matthiasem a także dziwny rodzaj uczucia Inej do Kaza. A wszystko to w zabójczo niebezpiecznej krainie osnutej lodem i skałami.
Jeśli chociaż trochę zaciekawiła Was moja recenzja, biegnijcie do sklepu po kolejny egzemplarz. Ja z niecierpliwością oczekuję na 2 tom! 😉
Wasza K.